Samochody elektryczne coraz śmielej wkraczają na nasze drogi. Wciąż jesteśmy na tym polu za Zachodem, ale i w Polsce popularność tych samochodów rośnie. Dla wielu kierowców jazda samochodem elektrycznym kryje jednak w sobie wiele tajemnic…
Unia Europejska w ramach walki ze zmianami klimatycznymi zapowiada drastyczne zmniejszenie emisji CO2 związanej z ruchem samochodowym. To oznacza, że producenci muszą szukać nowych rozwiązań – najbardziej oczywistym pomysłem jest elektryfikacja. Coraz więcej marek zwiększa udział pojazdów elektrycznych w swojej ofercie. Ten trend w nadchodzących latach będzie coraz silniejszy.
Polska krok z tyłu
Polscy kierowcy podchodzą do tego dość nieufnie. Według raportów do końca września 2019 r. w Polsce zarejestrowano zaledwie 4400 takich aut, co stanowi zaledwie 0,02 proc. pojazdów. Duży wpływ ma na to zapewne cena samochodów elektrycznych – dużo wyższa niż w przypadku aut z silnikami spalinowymi. Wiele osób liczyło na rządowe dopłaty do zakupu tych aut, ale przedstawione propozycje raczej nie zrewolucjonizują polskiego rynku.
Rozwój sieci
Kierowcy samochodów elektrycznych mogą obecnie korzystać z ok. 1000 ogólnodostępnych ładowarek. Jednak już wkrótce ma się to zmieniać. Europejskie prawo wymusza budowę ładowarek na niemal każdym parkingu. W Unii liczba takich punktów wzrosła w ostatnich latach trzykrotnie.
Duże zasięgi
Problem z dostępnością ładowarek to jeden z podstawowych zarzutów wobec „elektryków”. Warto jednak pamiętać, że dostępne już samochody z takim napędem oferują nawet kilkaset kilometrów zasięgu. Pozwala to na swobodne podróżowanie. Owszem, stacje benzynowe są dużo bardziej powszechne, jednak punkty ładowania znajdują się niemal w każdym dużym mieście. Rozwiązaniem problemów mogą być także dostępne w sprzedaży stacje szybkiego ładowania, które można zamontować przy domu, dzięki czemu auto ma stały dostęp do energii.
Różne koszty
Koszty naładowania samochodu są zróżnicowane. Na stacjach ceny zaczynają się od 1,29 zł/kWh, do tego doliczana jest opłata za każdą minutę korzystania z urządzenia. Popularne elektryki, takie jak Nissan Leaf czy BMW i3, których bateria nie jest rozładowana do końca w trakcie jednego ładowania, mogą przyjąć około 20 kWh. Łatwo więc obliczyć, że za samą energię zapłacimy ok. 20 zł.
Czas ładowania zależy od mocy dostarczanej przez gniazdka. Godzinne ładowanie typowym gniazdem przekłada się na około 15 km jazdy. Obecnie dostępne są już punkty szybkiego ładowania, na których jedna godzina przekłada się już na setki kilometrów. Trzeba też pamiętać, że na ładowanie aut można przeznaczyć postoje. Stojący na parkingu podczas naszej pracy samochód można naładować na długą podróż.
Te same zasady
Kierowca, przesiadając się z klasycznego auta, nie powinien obawiać się zmiany. Poza silnikiem samochód elektryczny nie różni się praktycznie niczym od benzynowego odpowiednika. Jedyne, do czego trzeba się przyzwyczaić, to dźwięk emitowany przez silnik. Prowadzenie nie powinno stanowić problemu dla żadnego kierowcy. Ikonka rozładowującej się baterii może być dla wielu stresująca, ale szybko można nauczyć się, co oznaczają te wskazania i ile energii jeszcze nam pozostało.
Elektryczne samochody to przyszłość. Jest niemal pewne, że ustalony kierunek nie zmieni się w najbliższym czasie, a część z kierowców, wybierając kolejne auto, będzie musiała zdecydować się na elektryka. Pomimo licznych obaw nie powinien być to dla nikogo problem.
Eksperci Q Service Castrol to zespół doświadczonych fachowców: dziennikarzy motoryzacyjnych, inżynierów i mechaników. Razem opisują współczesną i sentymentalną motoryzację, odkrywają dla Was tajemnice techniki, budowy pojazdów, ich serwisowania i pielęgnacji.