Po 41 latach na rynek miała powrócić prawdziwa legenda, a więc model M1. Tak się jednak nie stało. Choć auto było w 95 proc. gotowe do premiery, jego projekt został wstrzymany. Powodem takiej decyzji stał się SUV. To on trafił na rynek. Bawarczycy dziś pewnie żałują tej decyzji. Bo konkurent M1 nie okazał się strzałem w dziesiątkę.
Spis treści:
BMW M1 jest jedną z najjaśniejszych gwiazd w historii bawarskiej marki. A decydują o tym co najmniej trzy powody. Pierwszy jest taki, że był to pierwszy supersamochód i jedyny pojazd z centralnie zamontowanym silnikiem tego producenta. Modelem firma weszła do naprawdę elitarnego na przełomie lat 70. i 80. XX wieku grona.
Drugi jest taki, że model powstał w ilości wynoszącej zaledwie 457 sztuk. To zatem prawdziwy biały kruk dziś na rynku. Trzeci jest taki, że to właśnie od tego coupe zaczęła się historia modeli M marki. Bez M-jedynki mogłoby nie być prawdziwych legend w postaci M3 czy M5.
BMW M1 miało powrócić po 41 latach. Było w 95 proc. gotowe
Produkcja pierwszej generacji BMW M1 zakończyła się w 1981 r. Na blisko 40 lat wokoło modelu zapanowała cisza. Ta została przerwana w 2008 r. A wszystko za sprawą konceptu M1 Homage. Model wyglądał niezwykle efektownie i robił piorunujące wrażenie. Bawarczycy od razu jednak zaznaczyli, że stanowi on wyłącznie designerskie ćwiczenie dla projektantów. Nie znajdzie swojej rynkowej kontynuacji.
Całkowicie inny wydźwięk miała premiera z 2019 r. To wtedy marka pokazała koncept Vision M Next. Ten model miał trafić na rynek. Coupe miało się stać 4-cylindrową, doładowaną hybrydą plug-in. Za sprawą jednostki spalinowej i elektrycznej miało oferować 600 koni mocy i czas sprintu do 100 km/h wynoszący zaledwie 3 sek. Miało pokonywać na jednym ładowaniu nawet 100 km wyłącznie na prądzie. No właśnie, miało…
Jak powiedział znawca BMW – Steve Saxty, nowe BMW M1 w stworzone w oparciu o wzór zawarty w Vision M Next było gotowe w 95 proc. do produkcji. Model miał mieć premierę w 2022 r. Niestety ta w ostatniej chwili została anulowana. Powód? Okazało się, że inżynierowie pracowali nad dwoma konkurencyjnymi projektami. Do produkcji mógł wejść tylko jeden. Szefowie BMW musieli zatem wybrać. W ten sposób prace nad M1 zostały zatrzymane. W jego miejsce na rynku pojawił się SUV z hybrydą plug-in, który powstał na bazie zaprezentowanego w 2021 r. prototypu BMW Concept XM.
Szefowie musieli wybrać. I wybrali źle. Nowe BMW XM nie sprzedaje się dobrze
Kluczowe w tym punkcie jest jedno pytanie. Jak to możliwe, że pełne powabu i nowoczesnych akcentów coupe przegrało walkę o premierę ze zdecydowanie zbyt dużym i za mało zgrabnym SUV-em (blisko 2785 kg wagi)? Szefowie BMW podeszli do sprawy pragmatycznie. Doszli do wniosku, że auta ze zwiększonym prześwitem są teraz modne. W efekcie XM zagwarantuje im większy wolumen sprzedaży, a tym samym stanie się autem zdecydowanie bardziej rentownym. Szczególnie że będzie najmocniejszym SUV-em w gamie i generalnie najmocniejszym modelem w historii marki (moc systemowa 653 KM, a silnik elektryczny o mocy 197 KM), a do tego w topowym wariancie pod maskę trafi hybrydowy silnik 4.4 V8. W pełni hybrydowy, a nie mild hybrid. Jeśli zaś chodzi o wymiary BMW XM to dokładnie: 511 / 200,5 / 175,5 cm (długość/szerokość/wysokość).
BMW poniosło jednak karę za swoją decyzję. Bo rynek optymistycznym okiem patrzył na XM-a. Ale wyłącznie na początku jego historii. W 2024 r. sprzedaż SUV-a spadała i to wyraźnie. Tylko w trzecim kwartale zainteresowanie masywną hybrydą plug-in zostało zredukowane o potężne 30,7 proc. Wolumen sprzedaży w ciągu 3 miesięcy wyniósł zaledwie 443 sztuki. A przecież cena BMW XM zaczyna się od 665 000 zł. To sprawia, że BMW XM jest nie tylko najgorzej sprzedającym się SUV-em w gamie bawarskiej marki. To generalnie najgorzej sprzedający się model. Tym samym XM przegrał nawet z niszowym BMW Z4, które jest oferowane klientom od naprawdę długich 7 lat.
Nad klasycznym BMW M1 pracowało Lamborgini, Giugiaro i Italdesign
Pójście w kierunku SUV-a nie było strzałem w dziesiątkę. Nowej M-jedynki jednak i tak już pewnie nie będzie. Dlatego to dobry moment na to, aby opowiedzieć nieco o klasyku, który pojawił się na rynku pod koniec lat 70. XX wieku. Był to pierwszy model stworzony przez BMW Motorsport GMBH (obecnie M GMBH). Coupe w wersji cywilnej powstało tylko w jednym celu. Aby M1 mogło pojawić się na torach wyścigowych.
Samochód otrzymał podwozie z kratownicową ramą przestrzenną ze stali. To efekt współpracy inżynierów BMW i Lamborghini. Za projekt nadwozia wykonanego z ultranowoczesnych w tym czasie włókien szklanych odpowiadał z kolei Giorgetto Giugiaro. A na tym innowacje się nie kończyły. Pojazd miał np. hamulce tarczowe wentylowane na wszystkich kołach.
Produkcja M-jedynki miała być realizowana przez fabrykę Lamborghini w Sant’ Agata. Włoska firma wpadła jednak w poważne problemy finansowe. Dlatego montaż BMW wystartował w 1978 r. w zakładzie Italdesign w Turynie. Auto było montowane do 1981 r. W sumie powstało 457 sztuk. 400 w specyfikacji drogowej i 57 w specyfikacji wyścigowej.
Drogowe BMW M1 miało 277 koni. Wyścigowy model cztery razy więcej!
Zza plastikowej kratownicy kierowca mógł popatrzeć na jednostkę napędową BMW M1. W tej roli występował mocno charakterystyczny napęd dla biało-niebieskiej szachownicy. Inżynierowie postawili bowiem na motor 6-cylindrowy. Cylindry zostały oczywiście ustawione w rzędzie!
Silnik BMW M1 ma 3441 cm3 pojemności. Otrzymał rozrząd typu DOHC, 4 zawory na cylinder i wtrysk paliwa. To motor wolnossący, który oferuje kierowcy 277 koni mechanicznych i 330 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Moc wysyła na tylne koła za pośrednictwem 5-biegowej przekładni manualnej. Samochód waży zaledwie 1300 kg. W efekcie jest w stanie przyspieszyć do 100 km/h w 5,9 sek. Dziś wynik ten może nie imponować. Lepsze osiągi gwarantuje nawet rozsądny Volkswagen Golf R. Pamiętajmy jednak, że mówimy o końcówce lat 70. XX wieku. W tamtym czasie M1 był jednym z najszybszych pojazdów świata.
W tym punkcie warto dodać jeszcze jeden fakt. Bo 277 koni miała wersja drogowa M1. Wyścigowe były doposażone w turbosprężarkę. Dzięki temu potrafiły rozwinąć nawet 862 konie mocy.
Autor tekstu:
Eksperci Q Service Castrol to zespół doświadczonych fachowców: dziennikarzy motoryzacyjnych, inżynierów i mechaników. Razem opisują współczesną i sentymentalną motoryzację, odkrywają dla Was tajemnice techniki, budowy pojazdów, ich serwisowania i pielęgnacji.