Standardem w przypadku aut elektrycznych jest automatyczna skrzynia biegów. Choć mówienie o automacie tak naprawdę nadal oznacza skrót myślowy. Tak będzie zawsze? No właśnie nie musi być. Bo Ford opracował właśnie nową przekładnię manualną, która ma być dedykowana napędom zeroemisyjnym. A pomysł na ten mechanizm wziął się z… pasji. Pasji do spalinówek i dawanych przez nie emocji.
Spis treści:
Mechanicznych przekładni w autach dotyczy ironia losu. Jak dominowały na rynku, wszyscy kierowcy marzyli o automatach. Gdy zaczęły być stopniowo wypierane ze sprzedaży, stały się pożądanym przykładem motoryzacyjnego oldskulu. Korzystając z tej właśnie tendencji, Ford opatentował mechaniczną przekładnię do samochodów elektrycznych. Choć nie mówimy w tym przypadku raczej o przekładni, a bardziej imitatorze zmiany biegów. Urządzenie, bo tym mianem można je śmiało określić, może się stać motoryzacyjnym gadżetem. Gadżetem, który miałby szanse zadecydować o fajności auta. Bo elektrykom sam program dopłat naszEauto nie wystarczy do zachęcenia kierowców do zakupu.

Czy samochody elektryczne mają biegi?
Samochody elektryczne są wyposażane w przekładnie. Te w 99 proc. są jednak jednobiegowe. Decyduje o tym prosty mechanizm. Silnik elektryczny, w przeciwieństwie do spalinowego, daje dostęp do pełnego momentu obrotowego praktycznie w całym zakresie prędkości obrotowej. Jest on dostępny już od obrotów zerowych aż do np. 20 000 obr./min. Nie ma zatem potrzeby stopniowania tej siły. Skomplikowany układ przeniesienia napędu nie jest to konieczny do rozwijania dobrych osiągów czy uzyskiwania prędkości maksymalnej na poziomie 180, czy nawet 200 km/h.
Dwubiegowa przekładnia pojawia się głównie w przypadku samochodów elektrycznych o wysokich osiągach. Jest stosowana np. w Audi e-tron GT czy bliźniaczym Porsche Taycan. Dla przykładu Audi RS e-tron GT performance przy mocy maksymalnej na poziomie 925 koni mechanicznych może przyspieszyć do 100 km/h w zaledwie 2,5 sekundy. Jego prędkość maksymalna sięga z kolei 250 km/h. Bez dwubiegowej przekładni pojazd miałby problem głównie z prędkością maksymalną. Drugie przełożenie jest „zapinane” automatycznie przez przekładnię przy prędkości rzędu 120 km/h.
- Nieco inną bajkę stanowią hybrydy i hybrydy plug-in. Tu stosowane są klasyczne przekładnie automatyczne, jednak przede wszystkim z uwagi na silniki spalinowe. Hybrydy Forda są np. parowane z siedmiobiegową, automatyczną i dwusprzęgłową skrzynią biegów Powershift.
Ford opatentował mechaniczną skrzynię dla elektryków. Ale po co?
Ford bardzo mocno dba o to, aby w Europie rosła popularność aut elektrycznych. Dlatego elektryfikuje nie tylko legendy w postaci Mustanga, Explorera i Pumy. Szuka też gadżetów, które mogą dodać atrakcyjności napędom zeroemisyjnym. Jednym z nich może być właśnie mechaniczna skrzynia biegów. Przekładnia opatentowana przez Forda może się składać z dowolnej ilości przełożeń. Może mieć pięć czy sześć biegów. Równie dobrze jest także szansa na to, że stanie się odpowiednikiem przekładni sekwencyjnej spotykanej np. w rajdówkach.
Podstawowe pytanie brzmi jednak: „Po co to wszystko?”. Elektryki w najlepszej opcji mają dwa fizyczne biegi. W najlepszej opcji i naprawdę rzadko spotykanej. Skrzynia zatem jedynie imitowałaby sześć przełożeń. Stałaby się czymś na kształt mechanicznej CVT z wirtualnymi bigami.
To jednak nadal nie oznacza, że rozwiązanie jest pozbawione sensu. Bo sednem sprawy staje się tak naprawdę… oprogramowanie. To ono musiałoby wiernie odzwierciedlać działanie manualnej przekładni. To ono musiałoby sprawić, że kierowca uwierzy, iż naprawdę zmienia biegi. Gdyby inżynierom udało się dopracować tę kwestię, symulator manualnej przekładni rzeczywiście mógłby dać namiastkę frajdy. Czy nie odebrałby elektrykom jednostajnie rozwijającym moc osiągów? To już oddzielna kwestia.

Co ma dać mechaniczna skrzynia w elektrycznych Fordach?
Symulator mechanicznej zmiany biegów może brzmieć zaawansowanie. W praktyce urządzenie takie nie jest. Składa się bowiem z obudowy, gałki zmiany biegów oraz pionowych słupków napędowych, pionowych słupków prowadzących i silnika do symulacji zmian biegów. Patent wspomina jednak o jeszcze jednym kluczowym rozwiązaniu. Tym jest „haptic feedback”. To nic innego jak imitator wibracji, które w samochodzie z manualną skrzynią biegów pojawiają się podczas trzymania dłoni na gałce przekładni.
Tak stworzone urządzenie ma imitować zmianę fizycznych biegów. Faktycznie będzie się bowiem komunikować z napędem za pomocą przewodu. Nigdy nie zostanie mechanicznie wpięte do układu przeniesienia mocy na koła.
Ford opatentował rozwiązanie. Kiedy wejdzie do produkcji?
Patent Forda pochodzi z września 2023 r. Dopiero teraz wypłynęła informacja na jego temat. Amerykańska marka opatentowała mechanizm. Czy to jednak oznacza, że ten od razu stanie się elementem konstrukcji jakiegoś pojazdu? Aktualnie to mocno wątpliwe. Na horyzoncie czasowym Forda nie pojawia się bowiem żaden elektryk, który szykowałby się do rynkowego debiutu. Tym bardziej że gdyby marka zdecydowała się na wdrożenie przekładni do produkcji, stałaby się ona opcjonalnym wyposażeniem jakiegoś modelu sportowego. Musiałby to być zatem np. Mustang coupe w wersji zeroemisyjnej.
Na razie nie wiadomo zatem kiedy i czy w ogóle pracownik salonu Forda zada kierowcy pytanie dotyczące tego, jaką przekładnię wybiera. „Skrzynia automatyczna czy manualna” – to hasło może się nawet nigdy nie pojawić u przedstawiciela amerykańskiej marki. Fajnie mimo wszystko, że takie patenty się pojawiają. Bo oznaczają mniej więcej tyle, że kierowcy w przypadku elektryków przyszłości wcale nie będą skazani na „tramwajowaty” sposób prowadzenia się tych pojazdów.
Autor tekstu:
Eksperci Q Service Castrol to zespół doświadczonych fachowców: dziennikarzy motoryzacyjnych, inżynierów i mechaników. Razem opisują współczesną i sentymentalną motoryzację, odkrywają dla Was tajemnice techniki, budowy pojazdów, ich serwisowania i pielęgnacji.