Zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych powinien poprawić klimat Europy i doprowadzić do redukcji zanieczyszczeń w powietrzu? Wiele wskazuje na to, że dane te stanowią jedynie teoretyczne stanowisko. Bo choć liczba 4,5 mln elektryków może imponować, warto zdawać sobie sprawę z tego, że nadal stanowią one zaledwie promil rynku motoryzacyjnego w Europie.
Spis treści:
Unia Europejska wypowiedziała wojnę samochodom z silnikami benzynowymi i diesla. Zależy jej na redukcji o 100 proc. punktowej emisji dwutlenku węgla na obszarach miejskich. Cel został wyznaczony. Motoryzacja staje zatem przed kluczowym wyzwaniem. W 2035 r. pojawi się bowiem regulacja, którą włodarze Unii zakazują sprzedaży nowych samochodów o napędzie spalinowym. Przyszłość transportu ma być wyłącznie elektryczna.

Aktualnie jest 4,5 mln aut elektrycznych w UE
Z raportu ACEA (Europejskie Stowarzyszenie Producentów Pojazdów) wynika, że w Unii Europejskiej jest już 4,5 mln samochodów elektrycznych. Na widok tych danych pojawiły się głosy mówiące o tym, że nowe elektryki stają się hitami. I że stary kontynent idzie w dobrym, ekologicznym kierunku. Optymistyczne opinie mogą jednak budzić pewne wątpliwości. Bo sprzedaż nowych aut elektrycznych rzeczywiście rośnie. Tylko jak ich udział wypada w parku wszystkich pojazdów? Tu dane są już zdecydowanie mniej optymistyczne.
Na koniec 2024 r. udział pojazdów zasilanych bateryjnie i wodorem wynosił zaledwie 1,8 proc. Oznacza to mniej więcej tyle, że po drogach UE jeździ co najmniej 255 mln samochodów spalinowych. Paliwo kopalne nadal jest zatem dominujące na rynku. Transport – czy to prywatny, czy komercyjny – nadal patrzy głównie w jego kierunku.
Oczywiście są kraje, w których udział aut ładowanych z gniazdka jest większy. Dla przykładu w Holandii czy Luksemburgu jest ich „aż” 4,9 proc. W Niemczech z kolei odsetek wynosi już 2,9 proc. A skoro jest to największy rynek motoryzacyjny Europy i jeden z największych na świecie, dane te mają znaczenie dla ogólnych wyników. Na przeciwnym biegunie pojawiają się jednak np. Włochy. W Italii jest tylko 0,5 proc. elektryków. W Polsce ich udział został oszacowany na 0,3 proc.
Elektromobilność w Europie to promil. Unia nadal stoi autami spalinowymi
Rozporządzenie Komisji Europejskiej z 2023 r. sprawi, że producenci co prawda będą mogli prowadzić sprzedaż samochodów z silnikami spalinowymi od 2035 r., ale będzie obowiązywał zakaz rejestracji aut o takim napędzie. Wprowadzenie przepisów ma stanowić ostre cięcie. To nie jest jednak zgodne z oczekiwaniami kierowców. Wiele zatem wskazuje na to, że zakaz samochodów spalinowych stanowi element teorii. Praktyka może go boleśnie zweryfikować.
Najciekawsza w tym wszystkim jest jednak przekorność kierowców. Bo do pomysłu masowego zakupu nowych samochodów elektrycznych nie jest w stanie zachęcić ich nawet rząd za sprawą dopłaty czy wyznaczane w miastach strefy czystego transportu.
Oczywiście nie jest tak, że kierowcy w UE pozostają ślepi na normy emisji spalin i cele ekologiczne. Dużo chętniej wybierają jednak rozwiązania pośrednie. Tym bardziej że oznaczają one niższe koszty eksploatacji. Dobrym przykładem jest duża popularność aut hybrydowych. Według danych ACEA to do nich należy obecnie nawet 5,3 proc. całego parku samochodów. Jednocześnie w 2024 r. to do tego napędu należało aż 38 proc. całego rynku motoryzacyjnego w UE.
W sprawie ważny jest jeszcze element. Nie tylko kierowcy chcieliby wstrzymania zakazu sprzedaży aut spalinowych. Na podobnym stanowisku stoją producenci (może tylko nie ci z Chin). Taka sytuacja im nie sprzyja, bo oznacza miliardy euro inwestycji i spadek zysków. Gorsza rentowność biznesu jest ostatnią rzeczą, na której zależy firmom mocno dotkniętym przez lata pandemicznych ograniczeń.

Czy zakaz aut spalinowych od 2035 r. coś właściwie zmieni w emisji CO2?
W chwili obecnej elektryfikacja w Europie raczkuje. I problem ten będzie się jedynie pogłębiał z biegiem lat. Pokazują to kolejne dane opublikowane przez ACEA. Roczny raport rejestracji pojazdów jasno pokazuje, że w 2024 r. mieszkańcy UE kupili w sumie 10,6 mln pojazdów. Tylko 13,6 proc. z nich miało napęd wyłącznie elektryczny. To oznacza, że było ich 1,44 mln. W tym samym czasie na drogach pojawiło się blisko 9,2 mln aut, choć częściowo spalinowych.
Do wejścia w życie zakazu sprzedaży pojazdów spalinowych została jeszcze niespełna dekada. Przyjmując zatem model pesymistyczny, nietrudno policzyć, że przy zachowaniu obecnej tendencji, w 2035 r. w UE będziemy mieli jakieś 350 mln aut. W tym 19 mln elektryków. Czy taka ilość pojazdów bezemisyjnych rozwiązuje problem CO2 w powietrzu? Odpowiedź może być jedna. To raczej wątpliwe. Nadal w Europie będą miliony aut spalinowych, które nadal będą emitować do atmosfery szkodliwe związki. Co więcej, pojazdy te nie zostaną wycofane z eksploatacji przez lata. I pokazuje to dalsza część danych ACEA.
Przy 249 mln pojazdów na drogach, średnia wieku aut w Unii Europejskiej to 12,5 roku. W aż 14 krajach wynik jest dużo gorszy od średniej. Dla przykładu pojazdy na greckich drogach mają średnio aż 17,5 roku, na czeskich 16,2 roku, a w Polsce jakieś 15 lat. Park samochodów w UE nie jest młody.
Liczby te pokazują więc jedno. Przejście na elektryfikację to nie kwestia lat, a raczej długich dekad. Musi się dokonać zmiana generacyjna. I szczególnym wzywaniem dla niej nie są wcale osoby kupujące auta nowe, a posiadające te stare. Bo to głównie one odrzucają elektryfikację. To głównie im też brakuje środków na zmianę energetyczną. A to auta stare i ich ogromny udział w parku pojazdów sprawia przecież, że jakość powietrza nadal nie będzie się poprawiać.
Europa ma kolejny problem. Na liście Polska z uwielbieniem dla silnika spalinowego
Samochody osobowe o napędzie elektrycznym być może są ekologiczne. O tym wie jednak przede wszystkim branża przemysłu motoryzacyjnego. Sama nie ma jednak siły przebicia. Bo auta takie muszą jeszcze zacząć kupować kierowcy. A dziś rynek daje im wybór i oni coraz chętniej z tego wyboru korzystają. Wynik? O ile w segmencie samochodów osobowych Polska jest krajem o dynamicznym wzroście sprzedaży, o tyle rynek elektryków cały czas się kurczy. W 2024 r. według danych instytutu Samar, sprzedaż pojazdów o zasilanych bateryjnie spadła o 3 proc. Mimo, iż w 2024 r. padł rekord sprzedaży nowych aut w Polsce, to wśród najczęściej wybieranych nie znalazł się żaden elektryk.
Czemu Polacy tak bardzo nie lubią elektryków? Powodów jest kilka. Część dotyczy popularnych mitów. Kierowcy w Polsce boją się spadku zasięgu samochodów elektrycznych zimą. Uważają też, że auta takie są drogie i mają wysoką utratę wartości. A do tego czarnym ludem staje się fakt, że przy zakupie używanego elektryka trzeba dokładnie sprawdzić stan drogiej w wymianie baterii.
Autor tekstu:
Eksperci Q Service Castrol to zespół doświadczonych fachowców: dziennikarzy motoryzacyjnych, inżynierów i mechaników. Razem opisują współczesną i sentymentalną motoryzację, odkrywają dla Was tajemnice techniki, budowy pojazdów, ich serwisowania i pielęgnacji.